Recenzja filmu

Assassin's Creed (2016)
Justin Kurzel
Michael Fassbender
Marion Cotillard

W pyle historii

W ostatnich latach na ekranach kin mieliśmy okazję zobaczyć ekranizacje najpopularniejszych gier komputerowych na świecie. Filmowcy najwidoczniej zdecydowali się skorzystać z dobrodziejstwa XXI
W ostatnich latach na ekranach kin mieliśmy okazję zobaczyć ekranizacje najpopularniejszych gier komputerowych na świecie. Filmowcy najwidoczniej zdecydowali się skorzystać z dobrodziejstwa XXI wieku, jakim jest rozwój technologii, które umożliwiają IX Muzie przekraczać granice dźwięku, obrazu
i wyobraźni. Nie oszukujmy się: ekranizacje książek są dzisiaj skierowane głównie do nieco młodszego widza, a i to nie zawsze spotka się z zainteresowaniem. Co innego gra komputerowa. Współczesne nastolatki są uzależnione od konsolii żądają od niej coraz więcej: strzelaniny, wyrazistej grafiki, sprawnego awatara (podejrzewam, że nawet nie wiedzą, czym były "Uciekające kaczki" czy "Super Mario Land" - wielkie hity lat 80. i 90.). Filmowcy to wyczuli i dzięki temu powstały "Resident Evil", "Książę Persji: Piaski czasu" czy animowane "Angry Birds Film". Teraz mamy okazję zobaczyć "Assassin's Creed", w reżyseriiJustina Kurzella("Makbet").


Cal Lynch (Michael Fassbender"Prometeusz")zostaje skazany na śmierć za zabójstwo, wyrok wykonano. Jednak zamiast umrzeć po niecałej dobie budzi się
w ośrodku badawczym Abstergo Industries, pod opieką Sofii Rinkkin (Marion Cotillard, "Incepcja") i jej ojca (Jeremy Irons, "Człowiek w żelaznej masce").

W zamian za nowe życie musi im pomóc w odnalezieniu legendarnego Rajskiego Jabłka, w którym jest zapisana informacja o grzechu pierworodnym i szansa na całkowite wyeliminowaniu wszelkiego zła z ludzi. Cal zostaje podłączony do tajemniczego urządzenia Animusa, za którego sprawą przenosi się w przeszłość do 1492 r. aby patrzeć oczami swojego przodka Aguilara (podwójna rolaFassbendera) na ówczesną Hiszpanię, rozdzieraną wojną pomiędzy dwoma siłami: Inkwizycji i Asasynów. Cal przekona się, że jego rodzina należy od pokoleń do tego drugiego ugrupowania, zaś jego strażnicy to współcześni Templariusze i nie cofną się oni przed niczym, aby zniszczyć swojego odwiecznego wroga i zdobyć Jabłko, a tym samym władze nad ludźmi.



Ponieważ nie jestem fanką gier komputerowych nie potrafię powiedzieć, jak film odnosi się do swojego odpowiednika, ale umiem ocenić to co widziałam i stwierdzam, żeKurzellnakręcił dobry film, który przemówi nawet do laika i to co istotne, nie minął się tak całkiem z faktami historycznymi. Granada to miasto, które na przestrzeni wieków stawało się ośrodkiem kultury, architektury i sztuki. Zmieniło się to w 1491 r., kiedy w wyniku konfliktów wewnętrznych miasto zaczęło podupadać, a wraz z nim całe państwo Andaluzji (europejskie państwo muzułmańskie). Skorzystali z tego Ferdynand Aragoński i Izabela Kastylijska, którzy po 8 miesiącach oblegania w końcu zdobyli miasto. Jej ostatni władca poddał ją w 1492 r. z zaznaczeniem, że zamieszkujący je innowiercy zachowają autonomię. Izabela i Ferdynand nie dotrzymali słowa i już wkrótce ich inkwizycja rozpoczęła nagonkę na Muzułmanów i Żydów, zmuszając ich do zmiany wyznania lub emigracji, niszcząc przy tym wieki badań i nauki. I to właśnie w tym okresie rozgrywają się przygody Aguilara.




Nie jest to film pastelowy, dominują tu raczej kolory ponure: współczesność jest ciemna, zaś przeszłość tonie w brązie. W 2016 r. panuje sterylna czystość i porządek, 1492 r. jest brudny, rozsypujący się, w powietrzu unoszą się dym ze stosów, piach i pył. "Assassin's Creed" został nakręcony na zasadzie fali: w czasach Aguilara okrucieństwo jest dominujące, walka trwa tu niemal cały czas, nie ma miejsca na pompatyczne przemowy, u Cala natomiast mamy chwilę wytchnienia i spokoju. Dzięki temu zabiegowi film jest równy i nie ma w nim przeładowań w żadną stronę. Na plus filmowi wychodzi również osobaMichaela Fassbendera, któremu udało się udźwignąć podwójną rolę Cala i jego przodka. Pierwszy jest zagubiony, zniewolony przez przeszłość, pragnie zrozumieć dla czego jego matka musiała zginąć i czemu jej mordercą był ojciec. Drugi to człowiek honoru, oddany sprawie, okrutny, ale zarazem pełen współczucia i ludzkiego cierpienia. Z czasem Cal zacznie odczuwać z nim silną więź, a zmarły przed 500 laty przodek stanie mu się bliższy niż jakikolwiek żyjący współcześnie człowiek. Patrząc jego oczami, czując jego bul po stracie ukochanej, dostrzegając jego poświęcenie dla ludzkości, która nigdy się nawet o tym nie dowie, zaczyna go w końcu rozumieć. W pewnym momencie Fassbenderowi udaje się połączyć tych dwóch ludzi i stworzyć zupełnie nową, silną postać z krwi i kości, która będzie umiała poprowadzić współczesnych Asasynów.



Na minus filmowi wychodzi jednak nieco przedłużający się koniec i główna postać kobieca, odgrywana przez Marion Cotillard. Jej Sofia to najmniej logiczna postać całego przedsięwzięcia. Jej bohaterka tworzy Animusa aby odnaleźć Rajskie Jabłko ponieważ wierzy, że dzięki temu uda się jej wyeliminować wszelkie zło, ale żeby do tego doszło eksperymentuje na ludziach. Jest przekonana, że jedynie całkowite zniszczenie Asasynów zapewni światu pokój, okupiony jednak odebraniem ludzkości wolnej woli. Jet kobietą inteligentną, ale jednocześnie słabą, nie zdolną do walki nawet o własne przekonania. Oglądając ją nikt nie ma wątpliwości, że jej marzenie to utopia, a jej rozumowanie jest całkowicie oderwane od rzeczywistości, nielogiczne i niewykonalne. Nic dziwnego, że jej ojcu tak łatwo przychodzi nią manipulować, oszukiwać i okradać (nie tylko z chwały, lecz nawet wypowiedzi). Dopiero pod koniec Cotillard ma szansę pokazać, że nie jest tak bezbronna - pozwoli Asasynom zadziałaćzgodzi się na ich działanie, faktycznie dopuści się zdrady, co da jej przywództwo w przyszłości. Pod koniec nie jest już bezwolnym manekinem w rękach ojca, ale planującą zemstę hipokrytką, niebezpieczną, nie tylko dla jej przeciwników, lecz również sprzymierzeńców. Jednak w tym momencie jest już jednak za późno na pokazanie widzowi, że nie jest tu tylko atrakcyjnym tłem.



Rozczarowujący jest również finał. Ostatnia walka, mająca miejsce już we współczesności, nie powala swym rozmachem, zaś zakończenie jest oderwane od reszty obrazu i nakręcone jakby na siłę. Pozostawia jednak widza z silnym przesłaniem, iż ciąg dalszy nastąpi. I mam szczerą nadzieję, że tak będzie. "Assassin's Creed" morze (a właściwie na pewno) nie będzie najbardziej udanym filmem 2017 r., ale też nie będzie należał do najgorszych. Efekty specjalne robią wrażenie, obrazy oglądane z punktu lotu ptaka (konkretnie orła - wielokrotnie pokazywanego w trakcie seansu) są świetnie dopracowane, do gustu przypadła mi również ścieżka dźwiękowa.



Pomimo, że reżyserowi nie udało się uniknąć wpadek, kilkakrotnie wpadł na mieliznę, to nakręcił naprawdę dobry film, który pośrednio przypomina nam również raczej zapomnianą, a właściwie zakurzoną, historię początków inkwizycji, która na rozkaz dójki dewotów, starała się zmusić ludzi do porzucenia wolnej woli i narzucić im własną. Jestem pewna, że powstanie wkrótce część druga, do czego zresztą zobowiązało zakończenie, liczę jednak, że reżyser dostrzeże braki w swoim dziele i wyciągnie z tego odpowiednie wnioski. Niemniej "Assassin's Creed" jest wart polecenie, nie tylko fanom gry.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ocena głośnej adaptacji uwielbianej przez zdecydowaną większość globu gry wideo, jaką jest "Assassin’s... czytaj więcej
Wszystko zaczęło się od gry wideo "Assassin’s Creed" wydanej w 2007 roku przez firmę Ubisoft. Ta... czytaj więcej
Nie ukrywam, że jestem fanem serii "Assassin's Creed". Z biegiem lat słabnącym, niemniej historia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones