Jedna ze scen filmu:
Wszyscy siedzą przy kolacji,nagle wieje wiatr,otwierają się drzwi i wchodzi Ferula,całuję Clarę w czoło i odchodzi.Clara mówi potem ze Ferula umarła.
Przyznam ze na tej scenie miałam małe dreszcze ze strachu.Nigdy nie zapomnę tego wyrazu twarzy Feruli kiedy tak szła i potem podeszła do Clary.Moje odczucia świadczą chyba jedynie o tym,ze gra aktorska w tym filmie była na najwyższym poziomie.A co wy myślicie o tej scenie?
Mnie też sie podobała ta scena, choć nie powiem , żeby mnie wystraszyła:) Cały film miał niesamowity klimat. Obsada była doborowa, szczególnie Irons, Streep i Close [ czasem żartuję, że na planie spotkały się 2 najbrzydsze, choć świetne aktorki:)]. Ogólnie film, jak najbardziej, godny obejrzenia:) Pozdrawiam:)
Tak Glenn w tej scenie była nieco straszna,tak jak taka postać z horroru:cała na czarno,grobowa mina...No ale w końcu przyszła powiadomić Clarę o swojej śmierci więc nie mogła przyjść na różowo z uśmiechem na ustach xD
<faktycznie 2 najbrzydsze, ale genialne aktorki ;-)>
komentarz powyżej: no, tak, wiadomo :D Ale jej mina była naprawdę przerażająca...a to świadczy tylko o tym, jaką dobrą jest aktorką :D :)